“A morze daje każdemu nową nadzieję, tak jak noc przynosi sny o domu” – Krzysztof Kolumb

Jeśli jakieś morze rzeczywiście przynosi nadzieję, to jest to z pewnością Morze Śródziemne. Cierpliwy świadek największych wydarzeń z historii cywilizacji, pełne bogatego życia i podwodnego piękna, ciepłe i przejrzyste na wiele metrów, wysadzane perłami architektury wszystkich epok, przyjazne dla żeglarzy, awanturników i turystów. Taka nadzieja z pewnością nam się przyda po przebiegnięciu 170 km, bo nie jest to dystans, który można by zlekceważyć. Na mecie – w Umagu – będziemy nad samym morzem, wystarczy z ul. Giuseppe Garibaldiego przejść na główny plac miasta i przystań obok, żeby popatrzeć na wielki błękit, a nawet wskoczyć do wody. Co nas jednak czeka wcześniej? Czy 170 km w Chorwacji, to trochę mniej niż w naszych północnych lasach? Może Tam przestrzeń się nieco kurczy?

Zaczynamy w mieście Labin, na wschodnim skraju Istrii, kilka kilometrów od wybrzeża. Jest 19.00, chwilę przed zachodem słońca, niewielki plac-skrzyżowanie dróg, zaraz przy starym mieście,  z kilkoma kafejkami, tak że espresso można łyknąć nawet przed samym startem. Zbiegamy zdecydowanie na dół, prawie 400 m, do nadmorskiej miejscowości Rabac, z dużą ilością hoteli i pensjonatów, więc może lepiej że robi się coraz ciemniej. Trasa skręca ostro w lewo i podąża prosto na północ, wspinając się coraz wyżej. Po prawej, w pewnym oddaleniu, widać morze i wyspy Cres i Krk. Jeśli nie będzie mgły, pewnie także światła Rijeki – największego miasta, daleko przed nami.

hum

Te 170 km naszej trasy ma zdecydowanie dwa oblicza: przez pierwsze 80 km prowadzi przez całkiem wysokie góry, lasy, i nawet małych miejscowości jest tam niewiele. Do 80 km jest też zdecydowana większość z przewidzianych na trasie 7000 m przewyższeń. Ciemna noc, pustkowia i dużo wspinaczki. Jakby nie było, próba charakteru. Gdzieś chwilę przed wschodem słońca, powinniśmy być nad tunelem Ucka, głęboko pod nami przebiega najważniejsza droga lądowa łącząca Istrię ze światem.

Od miejscowości Buzet – skąpanej w zielonych lasach – charakter trasy się zmienia: dużo otwartej przestrzeni, niewysokie pagórki, mało drzew i najbardziej wyśnione marzenie miłośnika architektury i łagodnego krajobrazu. Trasa prowadzi od miasteczka do miasteczka, a każde następne wydaje się mniejsze od poprzedniego i bardziej zapomniane od świata. Szaro-brązowe kamienne ściany i czerwone dachy, z tendencją do zarastania mchem, powojem czy wszystkim innym co garnie się do życia. Długie pasma wzgórz, winnice, gaje dębowe, sady, głębokie i płaskie doliny, rzeki okresowe i stałe. Czasami wydaje się, że duży łuk trasy specjalnie zrobiony jest po to, by zaprowadzić nas np. do miasta Hum – reklamującego się jako “Najmani grad na svijetu”. Hum ma właściwie jedną ulicę (i podobno 14 mieszkańców) i my tą ulicą będziemy biec. Świat zresztą tam się kończy, więc po uzupełnieniu płynów, trzeba będzie tą samą ulicą wrócić na trasę.

motovum

Jakieś 30 km dalej jest Motovun – klasycznie uczepione szczytu wzgórza, przy 300-metrowej skarpie. Całą tę metropolię da się obejść, obiec czy objechać rowerem, po murach obronnych w 10 min. Mury są już z resztą mocno oswojone, przytulają się do niech niektóre domy, jakieś zabudowania gospodarcze czy ogródki, gdzie właśnie zaczynają kwitnąć pomidory. Fragmentem muru prowadzi oczywiście nasza trasa, dalej przebiegając miedzy stolikami knajpki nad przepaścią, gdzie dają najlepszą lasanię na północ od 44-go równoleżnika.

Zbiegamy na dół, aż na dno doliny rzeki Mirny, by po chwili wspiąć się ponownie na niewysokie wzgórza. Kraina łagodności. Szerokie, gruntowe drogi na wzgórzach, odcinki asfaltowe przed i po każdym miasteczku. Przy 130 km w nogach ta kraina łagodności może okazać się nieco dotkliwa, ale jesteśmy dobrej myśli. Przed nami ostatnie z miniaturowych miasteczek (i może najpiękniejsze) – Groznjan. Dalej jest już tylko z górki. 20 km w stronę wybrzeża, z coraz lepiej widocznymi światłami Umagu, bo pewnie będzie już noc.

groznjan

“A morze daje każdemu nową nadzieję” – ta myśl będzie nas trzymać przy życiu, bo jest coś magicznego w przebiegnięciu od brzegu do brzegu, nawet jeśli nie jest to wyspa. Czy przestrzeń kurczy się choć trochę, gdy pod oczami jest tyle piękna? Czy sen przynosi ukojenie po takim wysiłku? Czy w ogóle można usnąć po takiej przygodzie?

trasa

A tak wygląda nasza trasa w całości.

P.S.

Wszystko co powyżej napisałem odnosi się do podstawowej trasy biegu – 170 km. Organizator przewidział jednak dwa dodatkowe dystanse: 110 i 65 km. Trasy te pokrywają się dopiero od miejscowości Oprtalj (30 km przed metą), wcześniej mają własny przebieg i nie koniecznie zwiedzają wszystkie opisane miejscowości. Piszący te słowa – jako jedyny z naszej czwórki – biegnie właśnie krótszy dystans – 65 km i np. Hum mnie ominie. Pozostali zobaczą wszystko.

Małych, kamiennych miasteczek jest na trasie więcej, w kolejności: Labin, Buzet, Hum, Draguć, Zamask, Motovun, Oprtalj, Groznjan, Buje, Umag.