Salewa Olympus Mythical Trail 2019 -100 km i 6700 m przewyższenia – mój czwarty start w tej imprezie. Czas 21 h 55 m i 30 miejsce open. O dwie godziny gorzej niż rok temu, ale biorąc pod uwagę 46-kilometrowy trening na na dwa dni przed startem – to i tak całkiem nieźle 
Trasa Mythicala została zmienione w tym roku, 30-kilometrowy fragment, który wcześniej był na początku, teraz jest na końcu. To wywróciło zdecydowanie moje wcześniejsze odczucia na trasie: to co było trudne wydawało się łatwe, to co było łatwe, teraz stało się jakby trudniejsze.
Właściwie od razu zaczęło się największe podejście na główne wierzchołki Olimpu. Poruszyłem się zadziwiająco lekko, tym bardziej, że w bardzo miłym towarzystwie  . Koromila, Petrosruga, Oropedio. Miedzyczasy wskazywały że 20 godzin jest w zasięgu. Dodatkowo, na dwie godziny przed startem spadł deszcz (!) było zatem chłodniej, na na szczytach nawet zimno (no ale nie na tyle przecież, żeby zakładać coś więcej niż koszulkę biegową  ). Nowy układ trasy sprawił że wschód słońca zastał nas nieco dalej, już za najwyższymi szczytami, a więc w chłodzie biegliśmy nieco dłużej.


Na zbiegu z Agios Antonios (32 km) poczułem pierwszy kryzys. To stromy, trudny technicznie odcinek, dobrze oznaczony, ale właściwie bez ścieżki (nic wyjątkowego na Olimpie  ) Wydawało mi się że zwalniam, ale w praktyce okazało się, że nie jest jeszcze tak źle. Około 45 km zaczął się zmieniony w tym roku odcinek. Lazaros uznał że dotychczasowy przebieg trasy w tym miejscu był… nieco nudny i zamiast szerokiej szutrówki, dostaliśmy wąski single track z ogromną ilością zakrętów i małych górek  Zamiast tempa 5:00 biegłem w tym roku około 7:00/km.
Pierwsza, duża pętla kończyła się teraz w Agions Yoanis około 70 km trasy. Mimo że biegłem ciągle dosyć żwawo, czułem że powoli dopada mnie zmęczenie.
Słowa otuchy i wsparcia ze strony Edyty, która była tam wolontariuszką pomogły bardzo, ale nie rozstrzygnęły dylematu czy mam tam odpoczywać dłużej czy biec dalej od razu? Moje obawy okazały się słuszne. Straciłem zupełnie moc. 46 km zrobione dwa dni wcześniej w ramach wsparcia 55 Peaks Projects nie pozostały bez śladu. Strome i baardzo długie podejście i poruszałem się w tempie ślimaka. Droga na Livadaki zajęła mi w tamtym roku dokładnie 2 godziny, teraz pokonywałem ją prawie 4 godz (!) Spokojnie; wiedziałem że natury i własnego ciała nie da się oszukać. Nie masz siły, po prostu zwalniasz i obserwujesz jak wyprzedzają cię inni  Coraz bardziej rozumiałem tych wszystkich, którzy spędzają na trasie o wiele więcej czasu niż ja. I przybiegają zwykle gdzieś w drugiej połowie stawki. Są przy tym o wiele bardziej zmęczeni, dokładnie jak ja wtedy. Właściwie nic mnie nie bolało, nie miałem żadnej kontuzji, nie przewróciłem się, nawet lekki dyskomfort, dwugłowego, który miałem przez kilka ostatnich dni, gdzieś się ulotnił. Po prostu biegowa maszynka nie chciała się obracać tak jak zwykle 
Droga na dół była właściwie jeszcze trudniejsza. Z jeszcze większym zdziwieniem obserwowałem jak na moich ulubionych zbiegach także wyprzedzają mnie inny. Psychika zaczęła się buntować. : “To na tych końcowych odcinkach jest aż tak dużo podbiegów? Przez trzy poprzednie lata wydawało mi się że tam jest cały czas z górki” Do tego ta Golna! Dlaczego tu jest aż tyle nierównych, ruchomych kamieni?!  Biec w miarę sprawnie zacząłem dopiero na ostatnich dwóch kilometrach. Pewnie bliskość mety pokonała wszystkie ograniczenia. Niech mnie w końcu przestana wyprzedzać! 


Ostatnie 30 km, które w tamtym roku pokonałem w 5 godz i 9 min, teraz zajęło mi 8 i pół godziny! Całkowicie nowe doświadczenie.
To wszystko jednak nie ma specjalnie znaczenia. Olymus Mythical Trail jest dla mnie wyjątkowy, przede wszystkim przez ludzi, którzy są wokół niego. Dzięki Lazaros – potrafisz gromadzić wokół wspaniałe osoby. Ponownie spotkałem tu najlepszych wolontariuszy  Dzięki Charissa – za pierwsze 30 km, znakomicie biegło mi się z Tobą na największych podbiegach, w środku nocy, na odcinku który zawsze do tej pory pokonywałem w samotności Na Livadaki życie uratował mi nieoceniony zespół SteliosJakubJan iJacek z rewelacyjną wodą po ogórkach  Dziękuje z całego serca panowie Edyta była na punkcie w Ayanis – dzięki wielkie, to była ogromna przyjemność oglądać Cię jak dwoisz się i troisz, żeby zapewnić każdemu pełny komfort. No i wypychać z na ostatni odcinek, bo nie łatwo było wyjść 
I na koniec wielkie podziękowania i podziw dla Moniki I Grigorisa z 55 Peaks– to Wy gromadzicie to całe międzynarodowe towarzystwo i chwała wam za to. Dzięki za przyjaźń i ciepłe uczucia 
Już za rok ponownie Olymus Mthical Trail